|
Szanowny Kolego,
utrzymanie stabilnego składu chemicznego jest związane ze stopniem przemian jakim poddana jest rzeka. Budowle hydrotechniczne i melioracje obniżają jakość wody poprzez pogorszenie warunków fizyko-chemicznych (m.in. gorsza dla łososia termika, zwiększenie zanieczyszczenia). Naturalne rzeki o dzikim charakterze mają znacznie większy potencjał samooczyszczania, niż rzeki zmeliorowane, zatem lepiej będą niwelować wahania składu chemicznego wody.
Problem hydroelektrowni jest ogromny i w płaskiej Polsce budowanie zapór wodnych wydaje się pozbawione sensu, bo to czy hydroelektrownie dostarczą 1,5 czy 3% energii jest bez znaczenia, w kontekście energii wiatrowej która może docelowo sięgać prawie 10% udziału. Można oczywiście robić prezenty meliorantom za pieniądze podatników, ale po co. O innych źródłach energii nie wspomnę, bo nie ma tu chyba miejsca na wykłady.
Pamiętam meliorację wrocławskiej rzeki Widawa. Po zmeliorowaniu odcinka na Psim Polu, jakość wody na przyujściowym odcinku w Świniarach uległa znacznemu pogorszeniu. Proste i zmeliorowane koryto nie było w stanie oczyścić przepływającej wody. Zatem każdy większy spływ ścieków do Widawy, powodował większe amplitudy chemizmu jak przed melioracją. To wszystko oczywiście zamiast rozłożyć się w dolinie rzecznej, spływało sobie do Odry, ta zaś do Bałtyku, który przez melioracje jest coraz brudniejszy. Ludzie czasami naprawdę nie mają co robić z pieniędzmi. Wydają kupę kasy na pozbawienie rzeki ogromnego naturalnego potencjału samooczyszczania i jednocześnie budują oczyszczanie ścieków - tyle roboty, a działanie przeciwstawne.
Podsumowując - zbiorniki zaporowe psują termikę wody (górskie zbiorniki schładzają wodę, ale te na pomorskich rzekach nagrzewają). Melioracje zawsze ograniczają amortyzację spuszczanych do wody ścieków.
Pozdrawiam
Krzysiek
|