|
Wczoraj zarybiałem górną Rabę dla nowopowstałego stowarzyszenia "Ab Ovo", które uparło się, że są w stanie stworzyć na górnej Rabie tarliska pstrąga i łososia, a ich największym prowokatorem jest firma Hurch. Dali mi nawet kartę, żebym sobie mógł połowić na Rabie tak jak oni: bez zadzioru i bez zabijania. Dostałem też dwie inne "ślepe karty" dla jak oni to nazwali "notabli z Pcimia". Ale to nie notable będą na nie łowić, ale ci wędkarze mieszkający w Pcimiu, którzy od lat tam łowili, a teraz będą mieli dalej dojeżdżać do łowiska Raba (w Stróży i Myślenicach), a od czasu do czasu pokażą sąsiadom kłusownikom, że można legalnie łowić pod domem, tylko ryb nie zabierając.
Stowarzyszeni może i nie nałowi się do woli na Rabie, ale ich cel jest jasny i przekłada się na cztery punkty:
- żwir ma pozostać w rzece, śmiecie poza nią,
- drzewa mają być na brzegach, a regulacje nie,
- pstrąg ma prawo żyć od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci, (ab ovo....)
- muszkarze będą łowić, a kłusownicy nie.
Było mi w sobotę naprawdę przyjemnie zarybiać dla takich ludzi, tym bardziej, że Raba, jak chore i ułomne dziecko potrzebuje dobrej i kosztownej opieki, oraz szczerej miłości. Pewnie koledzy powklejają w następnych postach jakieś zdjęcia z zarybienia dużymi pstrągami, które wracają do Raby po "odsłużeniu" w stawach roli tarlaków, kiedyś odłowione w dopływach Raby jako młode rybki. Są wśród nich dwa samce rasy myślenickiej (z czerwonymi kropkami na płetwie grzbietowej) które nigdy w życiu nie osiągnęłyby tej wagi w rodzinnym strumieniu leśnym, a które przez ostatnie pięć lat zapładniały większość ikrzyc z Myślenickich stawów. Bo stowarzyszenie chce do wody oddawać tylko te ryby, które tam złowiło, lub pochodzące od takich właśnie ryb. A najbardziej chce, żeby ryby rozmnażały się same ab ovo....
|