|
Może tobie się uda. Mnie się zachęcić do lobbowania nie udało, pewnie z uwagi na sarkastyczne teksty
Nigdy nie mówiłem żeby nic nie robić. Ale dalej powtarzam że jak robić to z głową i tak, żeby był efekt. Te 300 aktywnych osób w zupełności wystarczyłoby, aby zrobić "ściepę narodową" i wynająć lobbystę, który by się znał na rzeczy, miał zapłacone za swój czas, najlepiej był prawnikiem albo dobrze się na prawie znał. A jest bardzo wiele spraw związanych np. z projektem ustawy o rybactwie, do której przydałoby się wpisać kilka punktów o wędkarstwie, rekreacji, jakieś preferencje przed rybactwem, obowiązek utrzymania pogłowia ryb w stanie jak najbardziej zblizonego do naturalnego (czyli wszystkie rozmiary a nie tylko "handlowe") itp. I do tego właśnie jest potrzebna grupa 300-1000 osób, które to również musiałyby to sfinansować. A niestety, do płacenia to chętnych niewielu.
To jest inne wyjście z sytuqacji, którą mamy teraz. To dlatego sarkastycznie wypowiadam się o inicjatywach społecznych, gdyż moim zdaniem nie mają one wpływu na całokształt. Co z tego że paru fascynatów zagospodaruje 5 rzeczek w Polsce, może jeszcze kilka kałuż szumnie zwanych jeziorami? Jak to się ma do 300 tys ha wód w Polsce? Tylko władze PZW będą się chwalić sukcesami i udowadniać jakie to wspaniałe łowiska sa w Polsce. Totalna sciema. Skoro mniejszośc wędkarzy jest świadoma, wykształcona, etyczna, ale nie ma czasu się angazować, to musi to zrobić "ktoś" za nich. Skutecznie. Zamiast amatorki - pełne "profi". Zamiast bić się o władzę w PZW, wystarczy stworzyć odpowiednie warunki, do których PZW będzie musiał się dostosować. Oraz inni dzierżawcy. To droga na skróty, ale też skuteczna. Zadziwia mnie jednak brak wiary, utarte stereotypy że "się nie da". Że muszą być rybacy co wyłapią w siaty całą troć. Jeszcze nie tak dawno "musiał być socjalizm". I co? Krótka piłka i po komunie.
|