|
Ja znam akurat wiele przykładów bardzo pozytywnego oddziaływania sportu muszkarskiego na tzw. elitarnych muszkarzy . Chociażby używanie haków bezzadziorowych i zawody na tzw. żywej rybie , co u wielu zawodników zaowocowało stosowaniem tych samych zasad także na tzw. prywatnym łowieniu ( większość z tych , którzy niegdyś nie wracali znad wody bez kompletu w koszyku przyznają , że właśnie udział w zawodach na tzw. żywej rybie spowodował ,że dużo łatwiej niż kiedyś przychodzi im uwolnienie ryby złowionej również poza zawodami...)
Jak pisałem , tradycja to rzecz piękna i warta kultywowania zawsze , sam uwielbiam łowić na suchą czy streamera klasycznie , ale nie rozumiem tych , którzy nie tolerują lub nie chcą zrozumieć podchodzących do takich spraw inaczej ale przecież zgodnie z regułami ( w tym wypadku FIPS-owskimi ...) . Przyznaję też zawsze ,że "żyłka" ma bardzo mało wspólnego z klasyczną muchą i jest bardziej przepływanką , co nie zmienia faktu ,że jest metodą nowatorską ( jak pisałem w poście do Pawła - w sprawnych rękach , a nie jest nią wcale łatwo operować - to wbrew pozorom nie jest "pójście na łatwiznę " każdemu radziłbym najpierw samemu spróbować a potem dopiero się wypowiadać ) i pozwalającą na dużo subtelniejsze podanie bawet najmniejszych nimf ...
Pozdrawiam również
Edek
|