|
Nie jadłem. Tam z rybek spożywałem tylko catfisha (I. punctatus) z naszej farmy, smaczniutki. Ten bestia na muchę i spinning nie brał, preferował ciasto z granulatem. Jadłem też pstrągi, ale na te miałem 350 km do White, lub Little Red.
A co się gatunków tam w tym Arkansasie na muchę nazaliczałem to moje. Oprócz niszczuk i amurów jeszcze jakieś basy i crappie. Karpia nie wyjąłem, chociaż miałem. Jednego złowiłem na spinning.
Wracając do niszczuk, to chyba najciekawsza ryba, jaką miałem w ręku. W dotyku bardzo twarda, również na brzuchu. W przekroju prawie okrągła. Łuski też takie jakich nigdy więcej nie spotkałem. Pysk to wręcz niewiarygodny. Twardy jak diabli i ten kształt... Złowiłem w sumie cztery. Po jednym na muchę i żywca i dwa spinningiem. Niesamowita statystyka: na żywego 1:15 (wyjęty/spady), na muchę 1:20 w tym dwa odgryzione streamery, a na spina 2:25, to z tych, które widziałem.
Wbicie haka w ten pysk jest prawie niemożliwe
|