|
Masz rację. Ludzie nie chcą stowarzyszenia. Chcą łowić ryby a resztę mają w nosie. Wybierają władze żeby za nich ktoś wszystko zrobił. Ale władza nie wynajmuje pracowników, żeby było zrobione, tylko liczy na uczestnictwo. A dlaczego władza nie rezygnuje? Bo się opłaca być działaczem, a dla części to działactwo (organizowanie zawdów o puchar prezesa, wycieczki i wódeczka) to prawdziwe hobby. Ryby nie są ważne.
Przyzwoite byłoby, gdyby rzecznik napisał w WW do wędkarzy: albo się angażujecie, albo podnosimy składki aby zapewnić rybne wody, o 300% na początek. Ale władze nie chcą rybnych wód, mają to w nosie, liczy się trwanie stowarzyszenia i pieniążki. A jakie środowisko i wody - srał to pies!
Nie narzekaj, że się ludzie nie angażują. Nie mają też czasu. Chcą jeden dzień w tygodniu łowić ryby i to już koniec wolnego czasu. Masz rację. Następców nie ma.
Czego więc chcą krytykanci? Właśnie przyzwoitości. Przestrzegania prawa, ustawy która mówi iż dzierżawca jest zobowiązany utrzymać rybne wody. Nic więcej na początek. Przyzwoitości, czyli nie robienia wałów, mimo że PZW to jeden wielki przewał z założenia. Przyzwoitości, czyli nie mięsiarskiego regulaminu. Przyzwoitości, czyli jednakowych składek dla wszystkich wędkujących. Myslisz, że w tych wszystkich zarządach to jacyś skończeni głupcy siedzą? Że nie wiedzą, jak powinno być zorganizowane wszystko? Nie, kochany, oni wiedzą dobrze. Robienie dobrych rzeczy wymaga niewiele wysiłku więcej niż złych rzeczy. Ta sama energia potrzebna, ten sam czas. To dlaczego betonowanie układziku jest jedynym zajęciem władz? Bo mimo że tonie modne teraz, PZW jest układem, towarzystwem wzajemnej adoracji paru prezesów, byłychsportowców, którym się w życiu nie udało i nie ma skąd brać pieniązków bo zawodu porządnego nie ma. Trzeba na dietkach ciągnąć.
|