|
Oczywiście w pełni się zgadzam, że ochrona wód powinna być podstwowym obowiązkiem rybackiego użytkownika wód i na nią powinno iść gro środków. Tylko straż powinna koncentrować się na kłusownictwie rybackim. Nie muszę Panu mówić ile organizmów wodnych zniszczy kłusownik w potoku z wiadrem wapna chlorowanego.
Wiosną nad San przedkładam Wisłokę i Wisłok z dopływami oraz bieszczadzkie potoki a także zamojskie rzeki. Tam w niedzielę w środku dnia w środku wsi ostentacyjnie mieszkańcy kłusują. W Pastwiskach etyczni kłusownicy mają ustalony wymiar ochronny pstrąga 18 cm. To nie wędkarze są główną siłą niszczącą lecz wielowiekowe tolerowanie kłusownictwa tj. pisząc wprost kradzież. Taki sam problem jest w lasach gdzie kradnie się drewno i kłusuje zwierzynę.
Aby mieć dzień wolny na ryby muszę wcześniej pokonać wiele przeszkód. A tu do tego jeszcze na wodzie dokuczliwości. Nie wiem jak Pan ale ja łowiąc w młodości spotykałem się z taką powszechną wśród wędkarzy etykietą. Spotykając nieznanego mówiło się dzień dobry, wymieniało się kilka zdań. Czasami mienialiśmy sie muchami. A teraz wśród ludzi tyle agresji. W pracy stres, na rybach stres. Kiedy i gdzie wypocząć?
pozdrawiam
Leszek
|