|
Witek twoje uwagi odnośnie łososiowatych są bardzo trafne. Niestety w Okręgu Przemyśl nie prowadzi się gospodarki rybami łososiowatymi. Okręg na swojej stronie nie podaje nawet wielkości zarybień. Czuję sentyment do wód, na których łowiłem w młodości. Wiar na początku lat osiemdziesiątych to było eldorado. Obecnie pustynia, a przecież rzeka na całej długości nadaje się dla łososiowatych i w centrum Przemyśla pstrągarze mogliby sobie łowić ryby. Przecież Przemyski odcinek rzeki jest przepiękny. Dla mnie największą porażką działaczy z Przemyśla jest dewastacja rzek powiatu Lubaczowskiego. Tamtejsze rzeki mają doskonałe warunki dla pstrągów. Nikt się jednak nimi nie interesuje. Ciekawi mnie, co się dzieje ze składkami na ochronę wód. Darzę sentymentem San w okolicach Nozdrzca ( jeszcze Krosno) i poniżej Dynowa ale nigdy nie byłem tam kontrolowany. Natomiast stykałem się z zarybieniami handlowym tęczakiem, który był w ciągu tygodnia wyławiany przez pospolite ruszenie. Metoda zastosowana przez wędkarzy z Dynowa tak jak pisze Wojtek wzbogaca San ale niszczy dopływy. Chociaż też racja z kłusownictwem. Znam jego rozmiary z obserwacji na Baryczce.
pozdrawiam
Leszek
|