| |
Na przekór wszystkim, stwierdzę że porozumienia są OK. Bo umozliwiają wędkarzom turystykę wędkarską. Porozumienia są w porządku, bo wartość opłacanej dniówki jest adekwatna do oferty PZW, a nawet dużo wyższa, w moim przypadku i waszym z pewnością też. Policzyłem, że w zeszłym roku za dzień łowienia zapłaciłem ok 11zł, nie zabierając żadnej ryby. To władze PZW zezwalają na rabunek wód poprzez uparte nie wprowadzanie opłaty abonamentowej, czyli w rozliczeniu na dzień wędkowania. Same strzelają nam wędkarzom gola - no i robią to kosztem wód. Aby zlikwidować porozumienia i zmienić opłaty na abonamentowe, PZW musi coś w zamian gwarantować. Jakąś poprawę. A na razie jest gwarantowane, że w ten worek bez dna można wpakować każdą kasę, a działacze tylko ją zmarnują, albo przeznaczą na mięsiarzy. Nie ma więc sensu płacić więcej za coś, za co można zapłacić mniej, bo ta "górka" pieniędzy nic nie przyniesie dobrego, prócz kolejnych obchodów Dnia Wędkarza, konferencji, oraz paru ton karpi w stawach, które sobie dziadki wyłowią za nasze pieniądze.
Najpierw więc muszą być podjęte decyzje o drastycznym ograniczeniu limitów, opłacie abonamentowej, w wodach muszą wylądować ryby a nad wodą dywizja strażników. Potem można żądać kasy, żeby to było za "coś" a nie za "nic". 100 zł rocznie za obecne "nic" to jest najdrożej na świecie. 1000 zł rocznie za "coś" to już jest taniej. Pozdrawiam
|