| |
Witam Cię Robercie, miałem w Beskidzie Niskim łowisko na potoku Moszczanieckim od lat sześćdziesiątych. Poza jednym leśniczym reszta wędkarzy omijała ten potok. W sprzyjających warunkach na 3 km miałem na wędce 25 pstrągów potokowych dzikich. Zabierałem z potoku 2 – 3 ryb rocznie. Populację tarlaków systematycznie kontrolowałem. Pomimo braku zarybień pstrągi miały się świetnie. Tak było do ubiegłego roku, gdy stado kilkuset krów z Moszczańca, które miało wodopój w potoku i cień pod drzewami na jego brzegu, moczem wykończyło prawie wszystkie pstrągi.
Moje tajne łowisko zostało bezmyślnie zniszczone. Pomimo, że Konieczny lansuje pogląd, że w Wisłoku tam jest za ciepła woda, ryby miały się świetnie i radziły sobie w lecie. Z moczem krów jednak nie dały sobie rady, chociaż przez lata wcześniejsze wytrzymywały.
Rzeki górskie nie mogą być zbiornikami pełnymi hodowlanych lub zmutowanych ryb. to ma być dom dla zespołów organizmów zwierzęcych, w których istnieją również pstrągi.
pozdrawiam
Leszek
|