|
No własnie, wydaje mi się, ze rozumowanie Kostka jest pragmatyczne i realne. Trudno nie mieć wątpliwości ,nawet w stosunku do z zasady szczytnych działan, jeśli korzyści z tego bądą mieli wyłącznie kłusownicy a wędkarze figę z makiem. A może po prostu za wcześnie na udrażnianie rzek ? Może realia sa takie, że trzeba z tym poczekac dekadę albo dłużej ? I po prostu się z tym pogodzić, bo głową muru się nie pzprzebije. Realia są smutne- wokół hołota, złodziejstwo, zdziczenie. Może trzeba starać się zdusić kłusownictwo, odbudowac silne stado troci a potem udrażniać ? Przecież dawanie kolejnych km rzek z łososiami spowoduje, ze kłusownicze bandy tylko urosną w siłę. Sam już nie wiem. Wydaje mi się że z tego wszystkiego płynie jedna nauka, że zepsuć coś, zwłaszcza w przyrodzie, jest bardzo łatwo a potem to naprawić niezmiernie trudno.
Pozdrawiam
|