| |
Witam
To krócej i bardziej precyzyjnie.:
Tak , jak na Podhalu przez ostatnie 50 lat przybywało domówi z bieżącą wodą, wybrukowanych placów i dróg, a ubywało lasów, tak ubywało i wody w potokach.
W roku 74 w środku upalnego lata w Ochotnicy było tyle wody, że nie byłem w stanie donurkowac do dna w kilku dołach......- . A ryby wycierały się na czystym kamieniu, a nie osadzie z gówien. Teraz nie wiem, czy znajdzie sie dołek głeboki po pas.
Spadek poziomu wód jest raczej nieodwracalny.
To racja. Więc nasuwają się proste pytania.
Czy w takiej sytuacji jest do utrzymania eksploatacja porównywalna z wcześniejszą (a tym bardziej rosnąca)?
Czy wydłużenie sezonu połowów przyczynia się do większej eksploatacji, czy ja zmniejsza? 
Czy metody gospodarowania jeszcze sprawdzające się przed tymi zmianami moga przynosić efekty dziś?
Jakie sposoby mogą przyczynić się do zwiększenia liczebności stad ryb?
Skutków tego nie zbilansujemy ( niestety ) ani limitami, ani okresem, ani bezzadziorowymi.
Pozdrawiam serdecznie.
Krzysiek
W jakiś sposób musimy się dostosować do warunków, a nie "obrażać się na rzeczywistość", udając jakby nic się nie stało. I dostosować poziom eksploatacji do możliwości. Jednocześnie wprowadzając sposoby (też dostosowane do warunków), o których wspomniałem w ostatnim z powyższych pytań. Bez zbilansowania będzie rabunek i bankructwo....
P. S sprawdziłem jescze raz stronę 412. Data jest 15 pażdziernika. Pstrąg faktycznie nazwany strumieniowym, czyli literatura ta jest Panu znana......
Pozdrawiam
Krzysiek.
Literatura jest mi znana
Proszę zajrzeć tutaj: Rozporządzenie 1947
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|
