|
Jeśli nie widzisz, że konstytucja gwarantuje prawo własności i nietykalność samochodu (ze wszystkimi konsekwencjami prawnymi), to ja już na to nic nie poradzę.
Widzę i to bardzo wyraźnie. Tylko dlaczego Twoim zdaniem ta sama konstytucja nie chroni mnie gdy mam rybe w koszyku czy w gaciach? Przecież do koszyka też stosuje sie prawo własności oraz nietykalnosc osobistą? Który przepis prawa wyłacza w tym wypadku te moje konstytucyjne prawa? O tą różnice cały czas pytam. Ale odpowiedzi sie nie doczekam. No chyba że ponownie taką "nieprawniczą - na logike", że pierwsza sytuacja jest na łowisku a druga poza łowiskiem.
Mam wątpliwości czy tę licencję możma uznać za umowę:
- nie ma procesu umawiania się stron (tj. kształtowania umowy, gdyż jest jednostronnie narzucona)
- ´umowa´ stoi w sprzeczności z aktami wyższego rzędu, w tym z konstytucją (ale widzę, że wiele osób na tym forum tego nie widzi lub rozumie), zresztą zgodnie z cytowanym przez ciebie ustępem.
Sprzedaż licencji to sprzedaż usługi. Jest to taka sama klasyczna umowa jak kupno biletu parkingowego, do kina, na basen, na pociąg itd. Zawiera ofertę jednej strony i jej przyjecie przez druga stronę.
Co do sprzeczności takiej umowy z konstytucją powiem tylko tyle, że jest to bardzo odważna teza. Ciekawe co na to Trybunał Konstytucyjny?
|