|
Szanowny Kaszili,
Ja, jak zobaczę troć, to jej nie biorę w ogóle do ręki, bo zajmuję się tylko pstrągami i łososiami. A pstrągi wypuszczam, ale do siebie do stawu, żeby podrosły do następnego tarła....
Nie martwcie się koledzy o szczegóły: z faktów tu przedstawianych (przeważnie zresztą jednostronnie) wynika, że jednak jakaś współpraca i porozumienie w ramach wydanych zezwoleń istnieje pomiędzy PZW a SPN i nikt nikomu nie broni wzajemnie się monitorować. Jako inżynier drogowy z wykształcenia i wędkarz-rybak z zamiłowania (z ichtiologią nie mam nic wspólnego oprócz kilku dobrych znajomych i przyjaciół, to wyjaśnienie dla Marcins'a) pragnę was zapewnić, że oglądany sprzęt wystarcza do pozyskania i zapłodnienia ikry od dojrzałych samic, a niedojrzałe mają szansę doczekać do dojrzałości. Co do stopnia przegradzania jeziora w świetle prawa już wiemy że jest dopuszczalne, a pod względem merytorycznym konieczne dla obecnego modelu restytucji troci w dorzeczu Łeby.
Zapytajcie się sami siebie: co jeszcze możecie dla troci więcej zrobić, a nie konkurujcie o te kilka sztuk końcówki ciągu. Konkurujcie w przetargach o te obwody, które warto wygrać. Dopytujcie się ile łososi weszło do Łeby i czy i od nich udało się pozyskać ikrę. Dopytujcie się kiedy do tych trzech tarlisk w Lęborku dobuduje się pozostałe jedenaście wraz z przepławką i ścieżką ekologiczną wzdłuż całości.
|