|
Apel kolegów z Lęborka wywołał wielkie poruszenie w sieci, rozgrzały się fora, rozdzwoniły telefony... Dostało się Prezesowi ZO w Słupsku, potem z kolei autorom "protestu". Koledzy z głębi Polski poczuli się zdezorientowani, nie wiedząc kto ma racje...
W Polsce wszystko jest trochę na opak. Pod przykrywką szumnego planu restytucji troci i łososi kryły się zarybienia smoltami na dużą skale. Trochę jednak zapomniano o wcześniejszym udrożnieniu rzek, tarliskach, prawidłowej gospodarce rybackiej, zwalczaniu kłusownictwa. Grunt że zarybiano tysiącami smoltów i było co odławiać i wycierać, interes się kręcił...
O prawo naturalnego tarła dla troci pierwszy zaczął walczyć Artur Wysocki. Szybko zaraził tym kolegów z całego Pomorza. Zaczęto chronić tarliska, sypać żwir, czyścić tarliska, budować przepławki, liczyć gniazda... Zaczęto mowić o tarle naturalnym jako podstawowym elemencie gwarantującym ciagłość populacji troci, a o sztucznym i zarybianiu jako dodatkowym. Ruszyły badania ale jakoś tak nieśmiało, jakby program restytucji nie zakładał efektów naturalnego tarła. Dziś ciągle wiadomo niewiele, ale koledzy którzy dzień i noc spędzają nad swoimi rzekami, wierzą w wysoką efektywnośc tarła naturalnego. Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko... Coś w tym jest, że będac tak blisko Swojej rzeki , niektóre rzeczy rozumie się bardzo dobrze. Każdy społecznik musi być po trosze policjantem, po trosze ichtiologiem, po trosze dyplomatą. Musi pilnować, oceniać, załatwiać... po prostu nikt innego tego nie zrobi. Może kiedyś doczekamy się czasów, kiedy wszystkie te rzeczy będą robić instytucje i osoby do tego powołane, a my w wygodnym fotelu będziemy w laptopie odczytywać dane ze skanerów i czujników GPS na wszystkich bałtyckich rzekach, tudzież oglądać je z gęsto umieszczonej sieci kamer.
Póki co jednak biegamy po nocach i każdy zamach na naturalne tarło odbieramy bardzo osobiście. Dwa lata temu widzieliśmy troć na tarlisku zaplątaną w jakieś patyki. Kolega chcąc ją uwolnić chwycił ją tak nieszczęśliwie za skrzela, że ta po pewnym czasie padła. Dorosły chłop a rozpłakał się jak dziecko i długo nie mógł dojść do siebie...
Dlatego osobiście nie dziwię się protestowi kolegów z Lęborka, zresztą dość jednomyślnemu. Może forma i pożniejsze komentarze przybrały zły obrót, ale apel odniósł skutek. Rzeczy niedopowiedziane są teraz jasne i chyba obie strony usatysfakcjonowane. Można było na początku usiąść i tę sprawe przedyskutować i nie było by problemu.
Panie Teodorze... niech Pan w przyszłości nie patrzy na Lębork tak z góry a Łeby nie traktuje jako ubogiej siostry z Słupii a na pewno znajdziecie zawsze porozumienie.
Czego Wam życze - Witek Polakowski Nadesłany link: http://www.rzekareda.bnx.pl
|