|
Powtórzę raz jeszcze to co napisałem pod poprzednim postem o zawodach. W ubiegłą niedzielę (30.09), wspólnie z kolegą łowiliśmy na odcinku na którym planujecie rozegrać zawody (od Piaskowej Góry w górę do zakrętu powyżej Dębiny). Efekt: jeden miarowy ale zdeformowany przez porażenie prądem lipień, jeden krótki, dwa okonie i jelec...Długie odcinki potencjalnie najlepszych miejsc kompletnie puste – nie widać ani jelca ani uklei... Mieliśmy wątpliwą przyjemność spotkać i przegonić z nad rzeki typa kłusującego ze spinningiem, drugiego łowiącego na robaka, spotkaliśmy dwóch kolejnych podejrzanych typów kręcących się wzdłuż rzeki samochodem w okolicy w której znalazłem świeżo wbite w brzeg kołki (sieci?).
Moim zdaniem zamiast organizować kolejne zawody , do tego na bitej rybie (jeśli się mylę proszę mnie sprostować) na tej udręczonej rzecze należy się raczej wspólnie zastanowić co zrobić aby zacząć należycie tam gospodarować. Są przykłady na to, że można. Że przy odrobinie dobrych chęci tego typu oddolne inicjatywy przynoszą znakomite efekty (Łeba, Łupawa, dolna Raba) Myślę, że najwyższy czas przestać się oszukiwać, że za rok, za dwa cos się zmieni na lepsze samo z siebie. Nie życzę tego ani Wam ani sobie ale obawiam się, że tegoroczny 31 Lipień Drawy może przejść do historii pod nazwą Ostatni Lipień Drawy. Zarówno ZO PZW Gorzów (dla niezorientowanych - gospodarz Drawy od granicy z parkiem narodowym do ujścia) ani DPN nie są dla tej rzeki właściwymi gospodarzami. ZO Gorzów nie robi kompletnie nic by rzekę chociażby chronić a dla DPNu Drawa jest wyłącznie autostradą dla kajaków i...złotą żyłą przynoszącą w sezonie wakacyjnym krociowe zyski ze spływów i biwaków. Z tym, że wielkość ruchu turystycznego przekroczyła już wszelkie granice a Park nie jest wstanie opróżniać sanitariatów i śmietników na biwakach, tak, ze w sezonie góry śmieci piętrzą się w otaczającym biwaki lesie a w gówno wdepnąć łatwiej niż wypatrzyć rybę w wodzie. Drawa w DPN, który powinien być dla tej rzeki matecznikiem wygląda bowiem jeszcze gorzej niż na dole. Całymi kilometrami jest kompletnie pusta. Miejsca, w których jeszcze 3-4 lata temu można było zobaczyć (i złowić) co najmniej kilka dużych lipieni dziś świecą pustkami - nie uświadczy się tam ani jelca ani kiełbia. Zarówno okoliczni mieszkańcy jak i leśniczowie otwarcie mówią o tym, że nad Drawą kłusuje się prądem i to na dużą skalę a straż parkowa bezradnie rozkłada ręce twierdząc, że to nie jest ich problem.
Koledzy jeśli w programie anonsowanej imprezy znajdzie się miejsce na wspólną, konstruktywną dyskusję co możemy, jako środowisko wędkarskie zrobić aby spróbować zaprowadzić nad Drawą właściwą ochronę i gospodarkę z przyjemnością pojawię się na tej imprezie a zamiast uczestniczyć w zawodach chętnie popilnuję ogniska Pzdrw, KR
|