|
Stąd nazwa inkubtora: jura 3, bo tylko na wywierzyska jurajskie i na 3 skrzynki po owocach. Sam zresztą pomysł na inkubator jest jakby etapem: zainteresowani mogą w sposób jaknajtańszy dowiedzieć się co się będzie działo z dzikim (lub przynajmniej nieoswojonym) narybkiem wypływajacym z inkubatora do ich własnej rzeki. Potem to kontymuują w postaci inwentaryzacji tarlisk, a potem to różnie, ale najczęściej okazuje się, że właściwych warunków do tarła z jakichś powodów (najczęściej z powodu braku właściwego żwiru) nie ma. I wtedy konsternacja: to po co ta cała ochrona, jak i tak się nie wytrze skutecznie, bo nie ma gdzie? I dalej jak w Słupsku, Lęborku, czy nawet w Redzie i Wejherowie, z tym, że w tym ostatnim przypadku jeszcze się za nowe tarliska nie zabrali, bo gniazd troci mają cztery razy wiecej niż ja pstrągów na Rabie na takim samym odcinku rzeki.
I przyznaję rację: w dzisiejszym stanie rzek więcej kropkowanych ryb w Polsce pływa z zarybień niż z naturalnego tarła. I przez jakiś czas nie będzie inaczej. Ale ja uważam to za szkodliwe (w dłuższym okresie czasu) i nie jestem odosobniony w tym przekonaniu, co uważam za sukces zarówno propagowania "no-kill" jak i propagandy ochrony tarlisk iinnych manipulacji zbliżonych do natury.
|