|
Ok, 3 złote dziennie to oczywiście za mało, ale po spędzonych kilku dniach na Sanie, który bardzo łatwo upilnować, 6 zł od łeba spokojnie starczy na pilnowanie :)
Do tego koszt zabranej ryby - dodatkowa licencja i mamy spokój :)
OK. Czyli "jak się nie kręć, zawsze d... z tyłu". Mimo, że najłatwiej prowadzi sie "zagospodarowanie" dając łatwe "recepty" na forum, to po pobieżnym policzeniu okazuje się, że te 20 zł/dzień to nic wygórowanego.
Oczywiście nie spokój z presją, bo w pozostałych ciurach macie mało wody - trzeba kilka zaporówek zbudować albo wykopać węższe a głębsze koryta koparką. Ale na to są pieniądze z Unii :)
Pisałem Ci, że wody w rzekach nie ma. A Ty nie wierzyłeś, póki nie zobaczyłeś co to na prawde znaczy. Tylko, ze to jest wynikiem dewastacji środowiska i pogłebiac ich kolejnymi dewastacjami nie warto. raczej przywracac warunki. To Śląsk trzeba poddawać renaturyzacji, a nie Bieszczady i Beskid Niski dewastować.
Możliwych rozwiązań jest więcej w istniejącym stanie, tylko trzeba pieniędzy i pracy, żeby inwestować poza miejscami najchętniej odwiedzanymi. Jest kilkadziesiąt kilometrów Sanu, jest duża, pstragowa "zaporówka", inne dają warunki do rozproszenia presji... Ale z jednej strony wymagają nakładów, a z drugiej - wysłanie ludzi w inne miejsca wymaga zwikszenia jednostkowych nakładów w tych pierwszych.
Zauwaz też, że te składki, roczne czy okresowe, obejmują wszystkie wody "górskie", a nie tylko odcinek Sanu....
Te trzy punkty nie prowadzą do regulowania, ale rozładowania presji. Jak się rozładuje, to nie trza regulować tak, jak proponujesz - przez limitowanie w ogóle dostępu do wody na wzór eksklouzywnych spec łowisk dla garstki bogatych snobów - jak to jest w Europie nieraz.
Jak się "rozładuje" to potrzebne nakłady rozłożą się na mniejszą liczbę ludzi i na kazdego przypadnie więcej do udźwignięcia. To system naczyń połączonych i poziom cieczy w nim zależy od tego miejsca, w którym dziura jest najniżej....
Limitujcie eksploatację, uświadamiajcie jak zmniejszać szkodliwy wpływ pobytu wędkarza na wodzie, a nie brnijcie w ślepy zaułek wody na którą trzeba licencje dzienną pół roku naprzód kupować. Na to nie ma rynku w Polsce, chyba że dla zagranicznych snobów.
Limitujmy, uświadamiajmy.....
To nie jest "ślepy zaułek", ale droga do normalności.... Jak się odrzuci mity, w rodzaju tego "pół roku", to wszystko zupełnie inaczej wygląda....
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|