|
Michale,
Dziękuję za przywołanie moich atykułów. Tylko nie są one o "no kill", ale o wędkowaniu C&R. To zasadnicza róznica, bo nie wystarczy ryby nie zabić i nie zabrać.... trzeba ją jeszcze wypuścic w taki sposób, żeby przeżyła i nie zginęla po kilku godzinach, dniach, tygodniach....
No kill nie zastanawia się nad tym, co się z rybą dalej dzieje. C&R to świadomość, że łowienie ryb wywołuje wśród nich śmiertelność, więc jest "kill", a nie "no kill". Natomiast C&R zastanawia się w jaki sposób tę śmiertelność ograniczyć. Stosowaniem metod, technik i obchodzenia się z rybami, aż do powstrzymania się od łowienia (albo od wypuszczania ryb) jeżlei warunki sprawiaja, że śmiertelność ryb wypuszczonych będzie na nieakceptowalnym poziomie.
C&R jest elementem zagospodarowania łowisk, jest sposobem ochrony części lun całych populacji. Jest merytorycznym, pragmatycznym zachowaniem, a nie ideologią...
Nie wystarczy nie zabierać ryb, żeby stosować C&R.
A wszyscy stosujemy (powinnismy stosować) C&R, bo wszystkie ryby niewymiarowe są objete C&R. Więc powinniśmy, w obecnych warunkach presji eksploatacyjnej i stanu wód, na co dzień stosować sprzęt i techniki C&R, opisane we wspomnianych artykułach...
Ale zazwyczaj stosujemy tylko "no kill", o którym nie piszę, a rzadko stosujemy C&R, o którym piszę....
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|