|
No i nie mylilem sie...Ja rozumiem ze jak sie nie zna wody to mozna nie trafic na duze ryby itp itd...ale generalnie zawsze sie cos trafia. Łowilem 4 h w Rytrze od switu. Same klenie...fakt ze walą w streamera mokrą ...czy nawet glache jak pstragi...ale to nie pstragi...gdzie one wiec są? Pojechalem do Muszyny. Zajebiste pradziki przy dworcu PKP Oblawailem odcinek 200m 3 godziny wlasciwie co krok miejscowka...1 wymeczony potoczek, jeden lipionek, w ch...jakiejs drobnicy bialej ryby - takie efekty. Wiem wiem, burak jestem wody nie znam....Ciekawe tylko ze jak jade pierwszy raz na jakas czeską albo slowacją rzeke to jakos nie moge się opędzic od lososiowatych....Szkoda tego rybostanu na Popradzie, bo rzeka naprawde wspaniala, pod tym wzgledem zrobila na mnie wrazenie poztytywne....Eh...moze znajdzie sie jakis "Wilk" i ją postawi na nogi.
pzdr
M
O
ps W Rytrze wg informatora jest nokill - jak przypuszczalem sobie a muzom i jakims Don Kichotom tylko służa te przepisy bo miejscowi to biorą jak leci...Co z tego ze klenie i inne "takie" - jak no kill to no kill. Darowalem sobie pouczanie, ani dzwonienie na piolicje czy straz wedkraska...pewno bym wyszedl na wiekszego odmienca niz tamci...Z reszta...mam byc szczery - mam to w d...juz tam wiecej nie przyjade pzw nie dostanie wiecej 15pln...a taka piekna woda....
|