|
Witam ponownie
Panie Jerzy ciesze sie niezmiernie ,ze znalazl Pan chwilke by poznac ten temat,a celem mojego postu bylo delikatne sprowokowanie kolegow do "pogrzebania" w tej to dokladnie sprawie i wczesniejszych podobnych dotyczacych tegoz wlasnie ZO. Niejednokrotnie w przeszlosci sprawy dotyczace ZO w
Jeleniej Gorze mialy bardzo nie mily charakter i nie chcial bym powielac tego o czym mowiono na tym forum juz wczesniej ,ale prosze mi uwierzyc ,ze sa okregi z korymi NIE MOZNA sie porozumiec na zadnej plaszczyznie i niestety przyklad ZO J.Gora,takowym jest.
pozdrawiam igor glinda
Panie Igorze,
Przepraszam, że będę się powtarzał, ale póki sił....
Są wędkarze, z ktorymi trudno się porozumieć, są okręgi, z którymi trudno się porozumieć, są ich zarzady, z którymi trudno się porozumieć. Ale to najczęściej efekt tego, że te okręgi nie mogą się porozumieć wewnątrz siebie, dlatego mają takie zarządy, jakie są w stanie powołać. Te zarządy, ich jakość, w wyrazisty sposób pokazują jakość zorganizowania się wędkarzy w okręgu.
Jestem przekonany, że mając doświadczenia miejsca, z którego Pan pisze, doskonale rozróżnia Pan między okręgiem, a jego zarządem.
Podsumowując, gdyby wędkarze - członkowie PZW, tworzący okręg, byli dobrze zorganizowani, niepodzieleni partykularnymi interesikami czy nieogarnięci niemocą, gdyby mieli umiejętność porozumienia się w najważniejszych sprawach, zdolnośc do wspólnego działania, to ich zarzady funkcjonowałyby w sposób świetny, a wybrani do nich ludzie byliby "pierwszymi między równymi".
Skoro jest inaczej, to trzeba się nad tym głeboko zastanowić. I do tego zachęcam, podpowiadając....
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|