|
Moim zdaniem nie powinno się jednak rozgraniczać metod sportowych od rekreacyjnych.
Wydaje się bowiem naturalną koleją rzeczy, że w sportach, szczególnie takich, do których uprawiania potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, opracowane przez zawodników, trenerów itp. metody i technologie znajdują w końcu zastosowanie w życiu. Jeżeli zawodnik łowi skutecznie na "muchową bolonkę" to kibic będzie chciał być równie skuteczny. Jak będzie klient to znajdzie się firma, która taki sprzęt wyprodukuje itd.
Myślę, że warto wyznaczyć granice stosowania metod muszkarskich. Są bezsprzecznie potrzebne, i wcale nie muszą prowadzić do zatrzymania rozwoju metod. Nikt przecież nie zaprzeczy, że muszkarstwo rozwinęło sie, jeżeli chodzi o technologię. Weźmy jeden przykład - konstrukcę linek. A jednak, mimo że obecnie jest lżej i wygodniej łowić na muchę, sama technika płowu (w czystej postaci) nie różni się zbytnio od stosowanej w XIX w.
A to nad czym debatujemy ("metoda") ma dużo mniej wspólnego z muszkarstwem niż łapanie z klasycznym zestawem muchowym na żywego konika polnego (patrz "Rzeka dwóch serc" Hemingway )
pozdrawiam,
LJ
|