|
osobiście nie biorę złowionych ryb ponad 10 lat - nie pamiętam kiedy zabiłem ostatniego lipienia, pstrąga zabrałem jednego w zeszłym roku bo był bardzo paskudnie zapięty (złowiony na woblera). Rok wcześniej zabrałem chyba dwa, a kiedy wcześniej jakiegoś zabrałem nie pamiętam.
Staram się stosować zasadę "No kill" bo sprawia mi to satysfakcję. Po za tym nie mam potrzeby zabijać ryb które łowię bo nie chodzę głodny.
Oczywiste jest to że ten który zabiera złowione pstrągi czy lipienie w granicach dozwolonych przez RAPR nie popełnia przestępstwa ani zbrodni – wg mnie, w obliczu tego co zastajemy nad wodą konieczne jest jeszcze jedno: zdrowy rozsądek.
Regulamin regulaminem ale dziwi mnie gdy widzę nad jakąś rzeką tego samego muszkarza i za każdym razem ma om przy sobie zabrane pstrągi (oczywiscie wymiarowe i naturalnie w granicach dozwolenego limitu) a jednoczesnie narzeka on na to, że albo ryb coraz mniej albo coraz trudniej wyjąć jest dużego, że z roku na rok tych dużych jest coraz mniej…
|