|
My tu gadu gadu, a tymczasem na Rabie dzieje się to, co opisał - jeśli nie Ojciec Chrzestny to na pewno Dobry Wujcio Raby - Romek Cyfra. Kłusole wyszli na żer. Wojna. Rzekę mamy zarybioną już, jak OS. Zrobilismy tą robotę za...no właśnie za kogo? Dostaliśmy trochę grosza na ochrone - chlopaki się zżymali, ale im kazałam brać, jak dają. A tymczasem ZO zaczyna snuć sobie jakieś plany, zachowując się tak, jakby OS San istniał od roku. A wiem Pan ile oni zarobili? konfidencjonalnie pytal mnie ostatnio jeden z najważniejszych ludzi w ZO Kraków. Ja powiedzialem, ze wiem. Spojrzał z niedowierzaniem. Tak Michal, patrzymy na San. Przecież dobrze o tym wiesz. Bo to najlepszy model w Polsce. Ale z drugiej strony pojawiają się inne pytania. Np. czy teraz, kiedy chlopaki odwalili kawał dobrej roboty mamy moralne prawo kazac im płacić za łowienie grube pieniądze? Są tacy, których na to nie stać. A pracują ofiarnie. Jakieś wyjścia Salomonowe?
Panie Piotrze,
To jest problem. Wymagający określenia "czego się chce", oraz uznania dążenia do i osiagania efektu, a nie oceniania według tego "kto to zrobi"...
Nie zrobiliście roboty "za kogoś" tylko wykorzystaliście istniejące możliwości.
Problemem jest też to, że o ile łowisko na Sanie jest zaledwie cząstką bogactwa wód okręgu krośnieńskiego, oddziałującym pozytywnie na resztę z nich, o tyle odcinek Raby jest bodaj ostatnim kawałkiem wody w okręgu krakowskim, sensownie dostępnym dla muszkarzy....
To nieco przypomina dyskusję o narciarstwie w Polsce, gdzie paru szaleńców (zresztą z Krakowa) nie oglądających się na nic, chciało zrobić wielką stacje narciarską a to w Bieszczadach, a to w Tatrach, zapominając o skali przedsięwzięcia w proporcji do dostepnego środowiska. Stacja jaka w Alpach czy w Górach Skalistych wykorzystuje niewielką cząstkę obszaru, w naszych górach zajęłaby istotną ich część.
Kiedyś widziałem, lecąc z Wiednia do Krakowa, Tatry z lotu ptaka. Sprawiały wrażenie kupki kamieni, możliwej do nakrycia góralskim kapeluszem.....
Sądzę, że pewnymi radami mógłby służyć Mariusz i Koledzy z Klubu Passaria, którzy mieli uprzywilejowaną sytuację w związku z ich pracą na rzecz Pasłęki.
Niewątpliwie wkład wykonanej pracy i finansów uzyskanych w wyniku działalności SPR stanowi istotne upoważnienie do uprzywilejowania członków SPR, jako tworzących i prowadzących łowisko. Równiez doświadczenia Artura Wysockiego w tworzeniu i uzytkowaniu łowiska na Łupawie, oraz obowiązujących tam regulacji, mogłyby być pomocne.
Tu pojawia się kolejny problem, żeby nie zapisał się do SPR każdy "byle gówniarz", który "chce tylko łowić", i chce przewieźć się na Waszych grzbietach, wpłacając składkę, "żeby było taniej". Tu odzywa się istotność integralności osobistej, bo oczywiście werbalnie kazdy jest za tym, że powinno się płacic za łowienia, ale kiedy przychodzi co do czego, to różnica między składką a opłatą jest dla niego usprawiedliwieniem dla fałszywego członkostwa, łamania podstawowej uczciwości i żerowania na innych.
Widzi Pan, jak przydałby się teraz zapis o zobowiązaniu do aktywności członkowskiej w Regulaminie SPR?
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|