|
No nie, "mój" pstrąg nie miał żadnych śladów wcześniejszego kontaktu z wędkarzem, był w znakomitej kondycji, chodził od progu do połowy płani jak łosoś, wzbudzając spore fale na wodzie. Zresztą świadkami połowu i mierzenia ( w wodzie, w podbieraku - pomiar z pewnym przybliżeniem ) było dwóch strażników, potem w celu odczepienia musiałem go na moment wyjąć z podbieraka. Stąd oceniam go na przynajmniej 4 kg. Z ciężaru szacunkowego w rękach i objętości tułowia. Może go kiedyś gdzieś tam spotkacie, czego mu nie życzę.
Pozdrówka, W.
|