Odp: Do osób kompetentnych...chore ryby w Wiśle
: : nadesłane przez
Józef Jeleński (postów: 1785) dnia 2007-04-25 14:38:24 z *.arup.com
Problem w tym, że na wiosnę nawet wrzucając ganulat rozmiaru M do wody po tygodniu pokryje się on pleśniawką. Jak tylko woda się ociepli, pleśniawka zacznie się wycofywać. Prawdę mówiąc, to duża ilość ryb i równoczesnych zanieczyszczeń daje w wyniku zawsze jakąś możliwość zawleczenia mniej lub bardziej zjadliwej choroby. Tu chciałoby sie powtórzyć raz jeszcze: prawidłowa gospodarka rybacka nie polega na masowym zarybianiu i nie zabieraniu złowionych ryb. Albo się zarybia i ryby zabija po złowienbiu, albo się nie zarybia i same się rozmnażają, a wtedy nie powinno się ich zabierać. Dzika ryba nie będzie nigdy dotykana ręką wędkarza cztery razy dziennie - a hodowlana powinna po złowieniu być zjedzona, bo jest obcym osobnikiem w rzece, utrudniającym odrodzenie się rodzimej populacji ryb tego samego gatunku.