| |
Ja jednak wolałbym łowić nawet najdroższym sprzętem w ciszy i spokoju w pięknym Popradzie niż tanim kijem w zrytym buldożerami najbliższym łowisku komercyjnym.. nie traktując tej Rzeki jak „miejsce do wyjmowania ryb”. .Wolę muchami zrywać liście z drzew niż szpanerskie kapelusze muszkarzy albo staniki plażowiczkom..
Poprad to rzeka kapryśna.. kapryśna jak ukochana której wszystko się wybacza..
2,5 tysiąca? To bardzo dużo ale rozumiem to doskonale .. miłość nie ma ceny...
Witam
Ja też wolę Rzeki od burdeli, nie przepadam za wyjmowaniem ryb dwa dni wcześniej wpuszczonych, lubię bardzo Poprad ale chciałem zauważyć, że nie każde łowisko komercyjne ( rozumiem płatne dniówką ) i nie zawsze ma te negatywne cechy. W ostatnią niedzielę pażdziernika 2006 nad Rudawą byłem sam- efekty- dwa ładne stare tęczaki w trudnej czyściutkiej wodzie na długa nimfę, ludzi kompletny brak, a ryba była jak za dawnych lat.
Raba wiosną też potrafi być fajna - również odcinek Pana Jeleńskiego latem niestety faktycznie brakuje tam wody, a ludzi pełno. Ja wcześniej nie znałem tej techniki celowania w staniki... muszę kiedyś spróbować, to się robi rolowanym, czy jak?I pewnie na bezzadziorowe?.
Ale faktycznie co do zasady niestety ilość ryb jest zwykle proporcjinalna do ilości wędkarzy.
A jak Wieprzy latem na jednym z odcinków przez cały dzień nie zobaczyłem ryby ( były, owszem ale dopiero wysoko- koło Bożanki ) to czasem mi żal, że rzeka się marnuje bez gospodarza, chociaż cicho i puso, a może za pusto, bo też bez ryb.
Pozdrawiam
Krzysiek
|
