|
A mnie się z dwóch powodów marzy. 1: ilość ryb jaka wtedy była. 2: wędkarz (poza naprawdę sporadycznymi przypadkami) był wędkarzem (mówię o pstrągarzach) i łapał zgodnie przynajmniej z regulaminem. Kłusole na wie kszości wód na widok wędkarze spier... ile wlazło. Jak kogoś spotkałem nad wodą to pokazywaliśmy sobie ryby (czasem dokumenty), gadaliśmy o wodzie i przynętach.
Obecnie? Widzę gościa. Strój i sprzęt z najlepszego katalogu. Zobaczył mnie i spiernicza w krzaczory jakby mu się "zachciało". Dzień nad rzeką. Maluchy biorą gdzie byś nie rzucił. Idzie gość. Co słychać? "Nic, woda martwa, nawet mały nie wyjdzie". Albo faktycznie Mu nie poszło, albo ma pół plecaka "dwudziestek". Jak mam to sprawdzić? Uprzejmy to ja mogę być a on nie musi. Mogę mu nagwizdać.
Jest nas wielu i możemy pomóc chronić wody. Zwłaszcza tam gdzie jest mało kontroli. Tylko są potrzebne podstawowe narzędzia. Sama komórka nie wystarczy.
|