|
Pogoda był ładna, ale tłum okropny. Próbowałem rzucać małym streamerkiem w poblizu jakis kamienistych dołków przy gókach w poszukiwaniu sandacza, okonia ew. szczupaczka, ale kończyło się to tylko zaczepami. Zresztą jakos dechciało mi się warszawskiej Wisły bo hałas i tłum zniechęcają mimo, ze woda ciekawa. W niedzielę byłem w Janówku i szczerze mówiąc zaczynam wątpić, że tęczaki biorą na muchę. Nie było tam dużo osób, ale wszyscy łowiacy na krewetke, robaki czy żywca mogli pochwalic się 4-5 pstrągami w przedziale 0,5-1 kg (mniejszych właściciel nie wpuszcza) . A ja zaliczyłem tylko jedno branie na seledynową muszkę, ale po kikunastu sekundach ryba mi spadła, a na odchodnym właściciel łowiska tylko patrzył na mnie z politowaniem i proponował pożyczenie spławikówki i sprzedaż krewetek...
Prawdą jest, ze pstągi zerowały głeboko (łowili je z dna - jak leszcze na ok 4 m), ale ja wypatrzyłem stadko w płytkiej zatoczce z zatopionymi krzakami. Tam miałem
to branie ale zaraz sasiad postawił tam zywczyka i w pół godziny wyjął czytery tęczaki, kiedy ja tylko zdązyłem urwać dwie muchy. Potem chyba pstrągi się z zatoczki wyniosły...
Pozdr
Łukasz
|