|
Witam
Protestujący miejscowi koledzy wędkarze zapominają o prawach rynku. Jeżeli znajdą się chętni na 40 wejść za około 150 pln to takie ograniczenie powstanie- a zamiejscowym, którzy są chyba liczniejsi, ciężej zrealizować więcej niż 40 wejść rocznie na wodę i taki limit zupełnie wystarczy. Miejscowym z kolei żal wypełniać,,dniówkę ‘’za wieczorne wyjście na 2 godzinne łowienie……Punkt siedzenia zmienia punkt widzenia. Ale moim zdaniem San dla tego jest tak rybny, że istnieje łowisko specjalne, w które pompuje się ogromne chyba pieniądze, co przekłada się na rybostan tego odcinka i również w efekcie odcinków niższych- to w końcu naczynia połączone, i o tym miejscowi narzekający na ograniczenia powinni pamiętać. Realia rynku i wód ( których ubywa ) są takie, ze wędkarstwo staje się coraz droższą przyjemnością. Czasy, kiedy łowienie ryb pomagało przeżyć np. emerytom przeszły do historii- ale przyznam, ze we mnie biedny człowiek łowiący dla przyjemności łowienia , ale również i po to by miał co jeść nie budził nigdy sprzeciwu, a ile trzymał się zasad obowiązujących na danym zbiorniku Teraz szacując ile powinien wynosić koszt licencji i koszt zabrania ryby nikt jakoś nie wspomina o tym, że zbiorniki wodne same w sobie powinny mieć zdolność produkcji, mówi się tylko o cenie zarybienia i ochrony……
Na marginesie- bodajże w roku 98 WW wędkarskie opublikowały artykuł – dyskusję, w której o przyszłości wędkarstwa muchowego wypowiadali się m.in. Panowie Komar, W. Węglarski i inni- i tam padło dosyć istotne stwierdzenie: zasada No Kill jest bardzo w aspekcie etycznym dyskusyjna, również dla środowisk zewnętrznych z prostego powodu- bo żywa ryba nie powinna być przedmiotem zabawy……….a co wy Panowie na to? ( to oczywiście nie znaczy, ze trzeba dać w łeb wszystkiemu, co się zawiesi na haku. )
Bezdyskusyjną zaletą OS San poza tym też kontrola- przykłady nieliczne w tym kraju złapania kłusowników, czyli złodziei to argument dla okręgu, że pieniądze wędkarzy nie idą na darmo.
Pozdrawiam
K. Ł
|