|
Szczera racja-tak jest ale tylko w sobote czy tym bardziej w niedziele.Sprobuj wyrwac sie w tygodniu , a napewno przyjemniej spedzisz czas.Proponuje poczekac jeszcze 2-3 tygodnie gdy zrobi sie chlodniej i przybedzie steelheada czy browna, ubedzie niedzielnych moczykii.Ryb jest mnostwo i prawie wszyscy nasi weekendowi pseudowedkarze lowia na tzw"sepa"(czytaj:szarpaka).Pol biedy , ze jest to losos ktory ginie po tarle, ale czesto to zdaza sie z pstragiem teczowym(steelheadem) czy jeziorowym potokowcem ktory trzec( a raczej starac sie przystepowac do tarla) sie moze wiele razy.Wystarczy miec troszke opanowanej techniki, znalezdz odpowiednio glebsza wode i odpowiednio poprowadzic muche by w ciagu dnia skusic kilka ZDROWYCH ryb do brania.Z mojego doswiadczenia wynika ze prawie wszystkie ryby okolo 95% ktore wziely przynete do pyska to samce- chyba nie dlatego ze byly glodne, tylko agresja.Duza czarna lub purpurowa pijawka jest najlepsza.Przyznam ze king salmon jest najbardziej trudna ryba ktora mozna sprowokowac do brania-przeciez wogole on w rzece nie pobiera pokarmu.O wiele latwiej jest zlowic piekne czerwone coho, ktory jest mocno agresywny. A steelhead czy lake brown( Seeforellens)to juz sa typowe ryby ktore wchodza do rzek zaraz po lososiach, obrzeraja sie ikra lososia i na te imitacje warto i skutecznie mozna je lowic.
No coz nasi niedzielni pseudowedkarze jada do Wisconsin "po ryby " a nie "na ryby".Trzeba rowniez pamietac , ze wpadka za nadmiar czy nieprawidlowe lowienie ryb nie nalezy do przyjemnych-zawieszenie licencji wedkarskiej , wysoka grzywna czy , co czasami sie zdaza zajecie samochodu jako dowodu rzeczowego.Ale chyba nikt sie tym nie przejmuje.Na moje 3 lata wedkowania ani razu nikt nie sprawdzal mi licencji na rzekach w Wisconsin.Inaczej przedstawia sie sytuacja nad jeziorem Michigan czy to w Wisconsin czy w Illinois, tam prawie co weekend chodza kolorowi panowie w mundurkach i sprawdzaja czy kazdy ma licencje i nie ma nadlimitu ryb.
Pozdrawiam!!!
|