|
Nareszcie skończy się nieograniczone eksploatowanie wody za grosze przez miejscowych wędkarzy. Brawa dla zarządu. To odważny krok, choć z drugiej strony i tak nadal bardzo tolerancyjny i myślę że przez prawdziwych wędkarzy, nawet tych którzy muszą wykupić teraz 2 składki roczne, zostanie przyjęty z radością. Cieszy także zapis o zbrojeniu przynęt.
Pozdrawiam Bartek
Tyle, że miejscowi czasem wychodzą nad wodę często na przysłowiową godzinę, i oni będę niechętni temu przepisowi. To może wprowadzic licencje na godziny...... ......Bo co innego zapłacić dniówkę i łowić parę lub parenaście godzin, a co innego mieć ochotę i możliwość na 1-2 godzinne łowienie i skreślić dniówkę z rejestru. Jak mawia przysłowie- punkt siedzenia zmienia punkt widzenia. ( Mnie to nie boli- do Sanu mam aktualnie 400 km ,ale miejscowych mi trochę żal. )
Ja uważam, że wystarczające byłoby ograniczenie ilości zabieranych ryb. Jeżeli będzie przestrzegane to co to szkodzi, że np nauczyciel emeryt z Leska wyjdzie nad wodę nawet codziennie i trochę połowi?- jeżeli to nie wiąże się z pustoszeniem rzeki to może takie pięć razy po dwie godziny warte dziesięciogodzinnej dniówki przyjezdnego? Co do zbrojenia przynęt oczywiście tak, ponadto zabronić łowienia na spinining powyżej Leska- mały pstrąg trafiony kotwicą nawet bezzadziorową jest często straszliwie pokaleczony.
Nie rozumiem zapisu o wędkarzach prawdziwych -a co to są nieprawdziwi-? Jak ktoś łamie przepisy to jest po prostu kłusownik.
Pozdrawiam
Krzysztof Łyczek
|