|
Coś na ten temat wiem. Bo i ja jeździłem do Słupska na konsultacje zanim cokolwiek robiono z tarliskami, zaproszony przez Słupskich wędkarzy po napisaniu serii artykułów "pstrąża kołyska". A po urządzeniu pierwszego sztucznego tarliska pod Słupskiem zaraz się okazało, że zorganizowano konferencję na temat wspomagania sztucznego tarła i przerobiono przepławki i założono licznik na łososie w przepławce itp. I wszyscy się powoli włączyli, ale nie od haczyka (bez zadzioru czy z zadziorem) i nie od ilości zarybień (zresztą przecież dla łososia i troci pokrywa w większości podatnik), ani od tego ile kto zjadł ryb po weekendzie, tylko od kilku wywrotek żwiru i kilku zapaleńców, którzy potrafili udowodnić, że rybom brakuje żwiru dobrej jakości i że w środku miasta można mieć kilkaset osobników łososi i troci na tarle, jak się im warunki polepszy. Wtedy i reszta się włączyła, choć trzeba przyznać, że od samego początku załoga parku krajobrazowego Dolina Słupii wiodła prym wśród zapaleńców.
Ten milion to pewnie całość pieniędzy, z których około 100 tysięcy kosztował sam licznik. Jak wrócę do domu to umieszczę na forum skan łososia z tego licznika, przysłał mi go niedawno Artur Wysocki, najlepszy z akuszerów lososiowych w Polsce i architekt-mózg całego przedsięwzięcia... A pozostałe pieniądze to wydatki nie tylko na żwir, ale i edukację i konferencje itp. A sukces: oczywisty, bo włączenie każdej innej grupy społecznej spoza wędkarzy w ich interesy jest konieczne dla osiągania wymiernych efektów. A dotychczasowe efekty to:
- więcej ryb na tarliskach,
- większa przeżywalność inkubowanej ikry w urządzonych tarliskach,
- monitoring uzyskiwanych efektów z sukcesem dydaktycznym,
- film fabularny o łososiach w Słupii,
- poszerzenie bazy społecznej w interesie rzeki i ryb w niej żyjących.
Tak trzymać!!!
|