|
Do tego obcokrajowcy płacą u nas te same stawki co my, czyli dla nich śmieszne. Skoro przeciętny Niemiec płaci 25 euro za dniówkę na pierwszej lepszej rzece, to dlaczego u nas ma płacić 15 euro?
Dlatego, że tam są takie ceny, a tu inne. To samo dotyczy zarobków- można powiedzieć, że kierując się tą logiką to my za granicą powinniśmy pracować za mniejsze pieniądze bo u nas się tak pracuje. To, że tak czasem jest, to nie znaczy, że tak być powinno. Ceny powinny wynikać z poziomu kosztów utrzymania łowisk, a nie być uzależnione od tego skąd wędkarz pochodzi.
I drugi aspekt- jak obcokrajowiec bedzie płacił więcej, to konsekwentnie będzie uważał że mu się więcej należy- i bedzie świetą krową na łowisku.
Ulgi i zwolnienia mają dla mnie sens tylko, gdy do tych ulg dopłaca jakaś instytucja- tu nie ma kto dopłacać. Lub ewentualne ulgi za działalność społeczną, długotrwałe członkowstwo w Zwiazku, młodociani- bo oni te koszty prawdopodobnie pokryją w przyszłości.
Ulgi funkcjonują chyba tylko w PZW - bo to w końcu istytucja rodem z PRL, na łowiskach komercyjnych o ulgach nie słyszałem.
Od obcokrajowców należ wymagać przestrzegania przepisów- przykładowo u Jeleńskiego na łowisku wydają regulamin i to o ile pamiętam również po angielsku.
Stan naszych łowisk nie zależy od obcokrajowców ani ich pieniędzy, tylko od poziomu zachowań naszego społeczeństwa.
I jeszcze jedno - jeżeli u nas dla obcych będzie drożej ( i w wielu przypadkach jest- przykład opłaty PZW ) to może sie skończyć tym, że dla nas za granicą też będzie drożej, na zasadzie wzajemności.
Pozdrawiam
Krzysztof Łyczek
|