|
Byłem na Czarnej Przemszy (pierwszy raz w tym roku) w zeszłą sobotę...i miałem również barwny epizodzik w barze "Nad Stumykiem" Tak barwny, że juz nigdy szanownego Pana z tamtego baru nie odwiedzę...Kurde....Po prawie dziesięciu latach (bo juz w 1996 roku, odwiedzałem rzekę) taki numer...Gość mi po prostu trzasnął drzwiami przed nosem, z jak zwykle wimaginowanym i jakże dla siebie typowym uśmieszkiem i słowami: "Uprzejmie przepraszam pana, dziś jadę i zamykam wcześniej...i trach!!!!"
Stałem w osłupieniu, już chcąc wracać, ale dzięki temu, że incydent widział syn tegoż Pana, dostałem licencję (syn, strofując ojca, otworzył bar)...Już w barze przy wypisywaniu przez syna danych do licencji usłyszałem zza drzwi ponownie "przepraszam pana, ale ja nie muszę pana obsługiwać, bo pan chce tylko licencję, a ja sprzedaję licencję tym, co jeszcze biora u mnie inne towary...(...)"...!???!
Są jadalne borowiki i piękące szatany, które tylko naśladują dobre grzyby. Są ludzie na poziomie i także "udający", że mają poziom...
A odnośnie rzeki...Lubię jak płynie zielona, łatwo wtedy podejść do ryb. Tego dnia miałem kilka tęczaków (2 ponad 30cm), jednego źródlaka, jeszcze kilka lipków (23 - 29cm), 3 potokowce. Generalnie coś się na rzece dzieje. Kłusoli też widać, ale broni się jak może...Jest pięknie zarośnięta i ryby mają się gdzie kryć.
Pozdrav!!!!
|