|
Jestem temu przeciwny. Ponadto miejsca gdzie ryby były wpuszczane powinny być objęte nadzorem. Ryby powinny być wpuszczane na znacznej długości rzeki, nie jak to się w większości przypadków dzieje, w kilku miejscach. Poprostu zarybiającym się nie chce, a jeśli już się tego podejmują, niech to robią starannie. Przykro mi stwierdzić, - proszę, niech ci robiący to z poświęceniem się nie obrażą, to nie do nich - że spotykałem już niejednych etatowych "zarybieniowców", którzy nawet, aby to robić brali bezpłatne urlopy. Taki zysk z tego mieli i nawet się z tym nie kryli. Jechali na zarybienia, gdzie odbywało się chlańsko, handel rybami, nierzadko nawet przewozili ryby bez włączonego agregatu natleniającego, ponieważ sprzedali paliwo. Ryby zaś wywalali w jednym miejscu, bo nie było czasu i chęci. Co większe osobniki nie trafiały do rzek, lecz do lodówek zarybiających. Lecz miejmy nadzieje, że nowi działacze będą te czynności wykonywać sumiennie i z pełnym zaangażowaniem. Wtedy będzie więcej ryb w rzekach, a my będziemy mieli większą frajdę z naszego hobby. Wszystkim oddanym sprawie osobom chcę życzyć wytrwałości, oddania i wiary w lepsze jutro naszych rzek.
|