|
Panie Ryszardzie.
W pewnym sensie będzie to zamach na wolność-przynajmniej części wędkarzy. Sam uważam, że brodzenie (w czymkolwiek) jest zbędne w pewnych warunkach, a łowienie na nimfę, to dla niektórych początek i koniec muszkarstwa. Tylko jak Pan przekona muszkarzy łowiących w Dunajcu, środkowym Bobrze, Gwdzie itp. rzekach, że mają sobie radzić wyłącznie w woderach i mokrą lub suchą muszką? To może od razu wprowadźmy zakaz łowienia na każdych trzech z czterech kilometrów tych rzek. Wyjdzie praktycznie na to samo. Łowiska, w których wolno łowić tylko na suchą funkcjonują w świecie, ale na zasadzie wyjątków. Podobnie jak te, w których wolno brodzić jedynie w woderach.
Natomiast bezzadziorowce, limity, dniówki istnieją w świecie na zasadzie normalności- nie zakazu, ograniczenia. Jeśli gdzieś wprowadza się no kill, to też tam nikt nie protestuje. Jak to będzie to trudno wyegzekwować? Od kogo? Od Pana, mnie, naszych kolegów i kolegów naszych kolegów? Nie twórzmy wrażenia, że jesteśmy jakąś dziwną mniejszością wśród muszkarzy.
Pozdrawiam
|