| |
Mole atakują znienacka. Sa podłe i podstępne. Potrafią sie długo ukrywać szerząc dzieło ukrycia w najcenniejszych skarbach muszkarza. Boja sie mrozu i silnych zapachów, ale w ciepłym i suchym miejscu dokąd nie zagląda sie zbyt często potrafia sie nagle namnożyć i wylecieć z kolejna inwazją. Pierwsze nimfy bezskrzydłe jakie przywiązałem do przyponu były wynikiem akcji moli, które w połowie lat siedemdziesiątych ogołociły jeżynki w moim ulubionym pudełku, które przez zime leżało sobie spokojnie w pudle z akcesoriami... Od tego czasu staram się ciągle kontrolowac sytuację. Ale w lecie nie chodziłem za szczupakiem i wystarczało mi jedno pudełko dużych much w plecaku "na wszelki wypadek". Dostałem reklamówkę piór od kolegi i popełnilem kardynalny błąd - nie sprawdziłem dokładnie zawartosci tylko wcisnąłem je bez żadnego środka antymolowego do tego samego kartonu, w którym był zapas dużych much...
Wnioski? Trzeba być czujnym, przewidującym, nie dawac sie zaskoczyć a w przypadku ataku moli bez sentymentu pozbywac się zainfekowanych piór czy wełny...
|