|
Do mojej szkoły chodzi Tomasz Frankowski A wracając do tematu, to z doświadczeń jeziorowych mam za sobą dwa wypady na Przylasek i kilka na Czorsztyn. Jeśli chodzi o Jez. Czorsztyńskie to poza pojedynczymi okoniami, nie złowiłem na muchę nic. Za to na Przylasku łapałem po ok. 10 tęczaków na wyjazd. Pora była letnia, więc ryby żerowały chimerycznie i brania były często delikatne. Najlepsze wyniki osiągałem na brązowego muddlera i brązową nimfę. Niestety łowisko upadło kilka miesięcy po otwarciu w wyniku ogromnych błędów gospodarza -ZO Kraków.
Jeszcze mogę podzielić się obserwacją z łowisk komercyjnych. Zawsze największe pstrągi stały przy wpływie świeżej wody, nawet jeśli jej kolor przypominał kawę. Podejrzewam, że znalezienie podwodnych źródeł może być kluczem do sukcesu.
Pozdrawiam Bartek
|