| |
Oczywiscie mozna by tak w nieskonczonosc, ale moze odpowiedzmy sobie na pare prostych pytan:
1. Jaki procent rzek w Polsce ma wody w I klasie czystosci? - ponizej 1%, czy to wedkarze sa winni?
2. Dlaczego w matecznikach, gdzie wedkowanie jest zabronione mimo to nie ma ryb - to nie tylko moje
obserwacje.
3. Od kiedy zaczalem wedkowac trzykrotnie zmniejszano limit ilosciowy pstraga i lipienia - najpierw
8, potem 5, teraz 4. Pomoglo? (Mnie to akurat nie przeszkadza, nie biore kompletow)
4. Ile razy byles kontrolowany nad woda w ciagu ostatnich 5 lat? Ja ani razu!
Poczytaj sobie opisy rzek Mikolaja Hassy na tym Forum. Prawie w kazdym wspomina on o sladach
klusownictwa. Ja tez cos wiem na ten temat, bo zdarzylo mi sie ochraniac tarliska lipienia na
gornej Rabie, w czasach kiedy jeszcze byla dzierzawiona przez PZW. To byla prawdziwa wojna
z miejscowa ludnoscia.
Nie kontestuje faktu, ze presja wedkarska na rybne (jeszcze) rzeki rosnie, ale to dlatego, ze tych rzek ubywa. Jeszcze nie tak dawno mialem zwyczaj zaczynac sezon pstragowy na ktoryms z podkrakowskich potokow. Teraz nie ma tam po prostu wody - ledwo siurka po kamyczkach. To chyba nie wedkarze sa temu winni. Twoj, i innych Kolegow, apel o wypuszczanie ryb jest ze wszech miar
sluszny. Mnie chodzilo tylko o to, zeby nie mylic skutkow z przyczyna. Jezeli bedziemy mieli w kraju
10% wod w I klasie, 40% w II i wody te beda pilnowane, to i ryb bedzie pod dostatkiem, niezaleznie od tego, czy bedziemy je wypuszczac, czy tez nie (pomijam tu kwestie oplat, licencji itp.).
Chcialbym sie mylic, ale stawiam dolary przeciwko orzechom, ze nawet obligatoryjne wprowadzenie
zasady "no kill" na wszystkich wodach nie rozwiaze problemu. On po prostu tkwi gdzie indziej.
Serdecznosci, M.K.
|