|
Dokładnie. Czekam na deszcze świętojańskie, ktore pomiędzy czerwcem a sierpniem corocznie są i nieodmiennie powodują powódź. A po powodzi sezon na sadzenie roślinek wodnych, monitoring temperatur uniemożliwiających gospodarowanie itp. Co do tęczaków nie mam ani zakazów, ani oporów innych niż komercyjne: nie chcę podczas powodzi i cieplej wody stracić tego, co za pieniądze klientów do rzeki wpuszczam.
Prawda o frekwencji jest następująca: generuje się wtedy, gdy przynosi straty. Z dziesięcioletnich notatek wynika, że im mniejsza frekwencja, tym mniej dopłacam do interesu. A w tym roku idę w kierunku wskazanym przez pana Occhi na tym forum: ograniczam frekwencję, tak trochę z musu, a trochę z rozsądku. Może dlatego, że większość kłusowników wyjechała do pracy na Zachód i nie będzie miał kto kłusować w Rabie, a to pozwala na pozostawienie w rzece na lato wiekszej ilości ryb?
Rzutem na taśmę będę mógł chyba zamknąć finanse Raby w tym roku na zero, o ile nie przesadzę z zarybieniami i o ile dostanę trochę grosza za ekspertyzę dotyczącą adekwatności przeprowadzonych prac regulacyjnych. To będzie ta odmiana po 10 latach gospodarowania...
|