|
Myślę że stopniowo będzie postępował proces zwiększania się ilości dzierżawionych odcinków rzek przez prywatne osoby czy towarzystwa, które przekonają (bo już przekonują) że warto zapłacić im, a nie PZW i w ten sposób ten moloch, gdzie nikt nie ponosi odpowiedzialności za swoje działania i za stan w jakim znajdują się polskie wody, rozpadnie się sam z braku pieniędzy na swoją biurokrację. A im większy będzie popyt na prywatne łowiska pełne ryb i z gospodarzem, który dba o swoich klientów, to tym szybciej będzie takich lowisk przybywać i sytuacja zacznie przypominać tą, którą mamy na zachodzie Europy czy w Skandynawii. Czyli również u nas zacznie w tej kwestii rządzić gospodarka rynkowa.
Tak pomyślałem sobie nawet, że idąc w inna stronę, czyli nie prywatyzując wód, to przecież samo ich przekazanie np. gminom, mogłoby uzdrowić w jakis sposób sytuację. Byle tylko do maksimum uprościć i zmniejszyć jednostki organizacyjne i stworzyć jasne zasady odpowiedzialności.
Pozdr, Paweł.
|