|
Zwykle w tego typu sprawach staram się unikać komentarzy, bo za katastrofę na Dunajcu jest odpowiedzialnych tak wiele czynników i osób, że bez koordynacji działań całej społeczności zamieszkującej Podhale sytuacja nie ulegnie poprawie. Jednakże to co spotkało kolegę Kotlarza tym bardziej mnie niepokoi, bo w końcu PZW to organizacja, która ma być jakby katalizatorem takiej koordynacji.
Dlatego, pomimo że mam świadomość nikłego odzewu, mimo wszystko, aby uspokoić swoje sumienie wędkarza płacącego składki, apeluję pisząc:
Zaczynamy od zera. Sytuacja na wodach Małopolski jest tak dramatyczna, że gorzej być nie może. Dlatego, paradoksalnie, nie ma już nic do stracenia i należy walić do osób odpowiedzialnych za ten tragiczny stan, drzwiami i oknami, jak to się potocznie mówi. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że te wymienione pięć osób nie jest bezpośrednio odpowiedzialne za to, że ryb nie ma, ale na pewno są odpowiedzialne za analizę tego faktu i wywnioskowanie dlaczego dotychczasowe mechanizmy działania zawodzą. Po to dostali mandat od reszty członków PZW. Poza tym w rozdziale III, paragaf 13, punkt 3 czytamy:
Członek Związku ma prawo:
[...]
3) kierować postulaty i wnioski do właściwych władz Związku, a także żądać odpowiedzi;
Nie rozumiem więc jak można zadać odburknąć "Po co Panu te informacje?". Moim zdaniem należało odpowiedzieć na wszystkie pytania (bo przecież były one ściśle związane z prowadzoną działalnością). Później odesłać do Sprawozdania z XV posiedzenia Rady Naukowej ds. gospodarki rybackiej w dorzeczu Dunajca aby lepiej wytłumaczyć zakaz połowu lipienia, poinformować o działaniach na rzecz walki z dalszą degradacją rzek (artykuł ZASTOPOWAĆ BUDOWĘ ELEKTROWNI W TYLMANOWEJ) oraz przeprosić za brak informacji o zarybieniach na ten rok, jednocześnie wyjaśniając dlaczego.
Niestety tak się nie stało i w chwili obecnej, pomimo zapoznania się z dokumentacją na stronie okręgu, odnoszę wrażenie, że osoby odpowiedzialne za rybostanu dorzecza Dunajca mają negatywny stosunek do swojej działalności. Tymczasem bez zaangażowania na rzecz poprawy sytuacji zniknie i tak już bardzo nikła nadzieja.
Kolega Grzegorz wykazał się inicjatywą. Być może zadawał pytania, na które odpowiedzi są złożone, ale przecież jednak są. "Nie ma możliwości na dokładne odpowiadanie na takie jak pańskie pytania" brzmi wręcz teatralnie w sytuacji gdy pytamy o podstawowe informacje jakimi dysponuje dany okręg.
Kończąc tą męczącą wypowiedz powiem, że podejrzewam iż cała omawiana tu sprawa będzie jedynie kolejnym nieprzyjemnym epizodem w personalnych relacjach pomiędzy władzami PZW, a jej szeregowymi członkami, ale nie jestem w stanie nikogo zmusić do głębokiej refleksji na temat podłoża podobnych konfliktów.
Życzę PZW Nowy Sącz jak najlepiej, a na razie mam zamiar coś zmienić w relacjach pomiędzy środowiskiem mucharzy, a władzami mojego okręgu PZW Kraków, aby poprawić sytuację na Rabie, kóra umiera równie szybko jak Dunajec i również potrzebuje zdecydowanych działań ochronych.
Paweł Augustynek-Halny
|