| |
1 czerwca (czwartek) złapałem na rzece Rawce klenia o długości 33 cm, delikatne podebranie ryby mokrymi rękoma, szybko zrobione trzy zdjęcia i ryba wraca do wody, niby wszystko ładnie pięknie, ale chyba jednak nie do końca. Dzisiaj ponownie wybrałem się na ten sam odcinek rzeki, rozwijam wędkę na mojej miejscówce i co zauważam w przybrzeżnych korzeniach.....? Klenia podobnych rozmiarów do tego, który połakomił się dwa dni wcześniej na imitację jętki (nie założyłbym się, że był to ten sam kleń, ale i nie jestem w 100% pewien, że to nie on) jednak nie wyglądał już tak okazale jak ten złapany przeze mnie kilka dni temu. Nie znam się dobrze na chorobach ryb, ale ze swoich doświadczeń akwarystycznych postawiłbym na to, że zaatakowała go jakaś odmiana pleśniawki, wyglądał na dość poważnie osłabionego no i przede wszystkim nie zamierzał uciekać, co do klenia jest nie podobne.
Mam pytanie czy możliwe jest, aby choroba tego typu u ryb słodkowodnych tak szybko się rozwinęła (2 dni!!!!!) i osłabiła rybę do tego stopnia??
Bo jeżeli tak to naprawdę zastanawiam się nad dalszym fotografowaniem złowionych ryb.
|
