|
Czołem.
Mój synek ma dopiero 3 lata, ale już jeździmy razem na ryby. Na razie uprawiamy lekkie gliździarstwo i młodego cięzko z wody sciągnąc.... Moze kiedyć będzie chciał i z muchą popróbować, ale na to jeszcze za wcześnie.
Nie o tym jednak chciałem - mam takiego drugo-klasistę w rodzinie, który własnie w tym sezonie zaczął zabawę z muchówką. I tu mam takie refleksje - choćby nie wiem jak zajadły był w swojej pasji, to na pewno muszisz mu zapewnić pewne minimum atakcji i maksimum uwagi - czyli tak jak koledzy pisali - łatwa i dość rybna woda, nawet jeli miałyby to być małe ryby. Druga sprawa, o wiele ważniejsza - chyba trzeba zapomnieć o sobie i max czasu poświęcic młodemu. W końcu szkoda, zeby sie załamał tylko dlatego, ze nikt mu nie pomógł wyplątać sią z linki.... Również względy bezpieczeństwa są istotne - oprócz nauki posługiwania się muchówką należy się takiemu koleżce kilka lekcji zachowywania w zdradliwej, rzecznej wodzie. A przeciez łątwo zgadnąc, ze jak coś złowi, to zapomni o patrzeniu pod nogi i będzie leciał do ciebie na drugą stronę rzeki, zeby sie pochwalić zdobyczą..... No i nerwy na wodzy!! Nawet jak będziesz pałał rządzą mordu, bo po raz 625 musisz go odplątać, to się powstrzymaj - nerwy na pewno wam nie pomogą, a niestety o to będzie najłatwiej
Powodzenia................T.
|