|
Dokladnie tak. Wiesz jest tego jakis pozytyw mimo wszystko.... Czytajac JaJ-owe (doslownie i w przenosni) opisy czlowiek wierzyl, ze emocje zawarte tam i porady maja uzasadnienie i stoi za tym mocny, rzetelny wedkarski autorytet i z tego powodu taka literatura (ku pokrzepieniu serc) pobudzala do lowienia przynajmniej mnie. Za to dziekuje. Jednak tak jak mowisz troche to nie fair, bo albo sie jest wedkarzem i osoba prawdomowna, albo pismakiem i domoroslym fotomontazysta, ktory stara sie jak moze zyskac poklask w swoim lokalnym TWA posuwajac sie do zalosnych klamstw. Swinki w Pilawie byly dla wielu osob niepokojacym sygnalem ze ten autorytet to byc moze kolos na glinianych nogach :) Ja wczesniej juz czyatajac pewne porady dopuszczalem pewna doze bujnej wyobrazni u Pana Jozwiaka konfrontujac to co pisze z tym co sam przezylem zwlaszcza kiedy pisal np. o Pomorzu.... Co innego jednak gawedziarska maniera, a co innego misterne preparowanie pseudotrofeum i okraszanie tego opisem sytuacyjnym :D To jest cios ponizej pasa! :) Panie Jacku wypromowal Pan swoja osobe do rangi ikony, poleca Pan w swoim serwisie sklep X, poleca Pan strone Y niczym branzowy ekspert, a ja powiem tak: nie polecam Pana chyba, ze jako lekture Science-Fiction do poduszki, bo napewno nie jako poradnik i napewno nie autorytetu, bo jaki to autoryet, ktory po prostu oszukuje kolegow po kiju. Tyle ode mnie. Lezacego sie nie kopie...
|