f l y f i s h i n g . p l 2025.08.22
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: No kill Soła WG-Żywiec. Autor: Forest-Natura. Czas 2025-08-22 01:37:56.


poprzednia wiadomosc Odp: Łowiska specjalne i inne : : nadesłane przez Venca (postów: 207) dnia 2006-04-14 11:18:50 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
  No właśnie. Pozwolę sobie tu przytoczyć mój post umieszczony na Forum naszej bielskiej strony (Lubisz wędkarstwo jak my)
Ręce opadają.
Jak to wyplenić z tego pazernego, niemyślącego, prymitywnego społeczeństwa ?
Wieś RUDNIK, koło Cieszyna.
Do lokalnego potoczka, wpływającego do Knajki ( dopływ Wisły w okolicach Bąkowa ) "wszedł" nie wiedzieć czemu, na tarło szczupak. Sporo go było, sam był spory. Taki średnio ok 70 - 80 cm.
Wszedł i był, wszystko w czasie przeszłym. Bo jak się tylko wiocha o tym zwiedziała, ogłoszono pospolite ruszenie, rozesłano wici, wyzbierano co tylko kto miał pod ręką do łapania i kto żyw, wyruszył. Kraść, mordować, wytrzebiać do ostatniego, do upadłego, dzień, noc.
Zmobilizawano Straż, Policję, niestety, o dzień za póżno.
Ostatni miejscowy złapany z kasarem w łapie z rozbrajającą szczerością przyznał, że właśnie też "z ryb wraca", ale już nic nie zlapał.
W przyszłym roku do wsi Rudnik już szczupak nie wpłynie.
TAKA JEST NASZA ZWYKŁA, CODZIENNA POLSKA RZECZYWISTOŚĆ.

Czy wedkarz musi wyruszać z domu, zapewniając rodzinkę, że przyniesie jakąś smakowitą rybkę na kolację i tym uspokajać kochaną małżonkę, patrzącą z nieufnością na te jego dziwne upodobania?
Czy tą drogą dojdziemy do wychowania przyszłego, świadomego nowego pokolenia wędkarskiego?
Czy też jak w tej wsi Rudnik tatuś bohater musi pokazać domownikom, jaki to on "gieroj", przynosząc 10 ociekających mleczem i kapiących ikrą szczupaków?
W innym świecie też by się może wieś zleciała nad ten potoczek, ale po to, żeby podziwiać wspaniałe zjawisko przyrodnicze.
Czy na łowisku Wisła Mała wędkarz trzyma się przepisów, wymiarów widełkowych, limitów temu, że ma świadomość, że tak trzeba, czy też temu, że się obawia, że go może złapać K.Szymala, "państwówka" i mu "dowali" mandat 200zł i zabierze drogą licencję?
A na łowiskach PZW"...pierniczoł, kto mi tu co zrobi?..." i łapu capu wszystko, co się na wędce powiesi. Jeszcze tam "etyczny" trzy razy zmierzy, czy "ma 25cm, czy też aby nie" (ryba oczywiście) i jak tylko ma, to trzas go w łeb i do bagażnika, oczywiście bez wpisywania do rejestru, by można było dalej trzebić. Inny zaś się dokładnie porozgląda, czy ktoś nie patrzy, i też ...trzas rybę w leb, bez mierzenia, bo jak nie ja, to i tak ktoś inny, lub kłusole, lub wydry, lub kormorany, a jak nie, to ją przecież rozjadą spychaczami. A rodzinka będzie miała kolacyjkę przecież! Tatuś wróci w glorii bohatera! Jak to jest?
Ci sami "świadomi" wędkarze, co to u p.Wilka łowią "jak bozia przykazała", chwalą się po cichu między sobą, że z Czech po 30 lipieni poprzywozili. (podsłyszane przez tajnych agentów)


  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Brak odpowiedzi na ten list. Zobacz następną wiadomość.    
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus