| |
Pojechałem sobie dzisiaj na San na ujście Hoczewki i zostałem wygoniony bo trzy grupy sportowców okupowały rzekę od Zwierzynia do Postołowa.
Nie dość że sportowcy znęcają się nad drobiazgiem rybim to łowią na najłatwiejszych technicznie odcinkach wody.
A ja byłem dzis na klubowych zawodach GP. Była bardzo sympatyczna atmosfera. Nikt sie z nikim nie ścigał, ryby brały dobrze, było tradycyjne ognisko, kiełbaski...
Bardziej doswiadczeni muszkarze łowili w parach z nowicjuszami, aby ci szybciej mogli poznać rzekę i technikę łowienia. Tak się składa że mieliśmy zawody na bardzo trudnym terenie, bez wiaderka nimf raczej nie ma sie tam co pokazywać 
Nie znęcaliśmy sie też nad rybim drobiazgiem, wymiar jak zawsze był normalny. Kilkadziesiąt wymiarowych lipieni w dobrej kondycji pływa sobie dalej...
Nie obyło się bez kilku kąpieli, metrowa troć zdemolowała komus zestaw.
Spotkaliśmy kilku przyjezdnych wedkarzy - nikt ich nie wyganiał.
Po mile spędzonym dniu wszyscy rozjechali się do domów; jedni przemoknięci, inni ze znacznymi stratami w pudełkach, ale każdy bogatszy w nowe doświadczenia.
Niedługo znowu spotkamy się nad inną rzeką aby doskonalić swoje umiejetności w sportowej rywalizacji. Będzie na pewno znowu fajnie i wesoło. Bo tak też może być na zawodach...
|
