| |
Trochę przesadzacie moim zdaniem.
Byłem wielokrotnie na zawodach muchowych ma zabijanej rybie , gdzie np. 2 lata mistrzostwa Okregu Sadeckiego na Dunajcu to około 300 sztuk zabitej miarowej ryby. Przypadki ,ze ryba zginie po zmierzeniu jej i wypuszczeniu sa mniej niz sporadyczne, przeciez to samo mamy na codizien - ioarowy stonowi mniejszosc lowionych ryb.
Tegoroczny Romaniszyn to glownie ryby ponad 30 cm ,
Mam wrazenie ze za dyskusje wzieła się grupa osob ktora nie ma szans wystartowac w zawodach tej rangi ze wzgledu na niski poziom umiejetnosci,
bo przeciez trzeba byc w kadrze swego Okregu, lub w Kadrze narodowej itp.
Panowie troche pokory,
Widzialem rozne rzeczy na zawodach i akurat wole zawody podlodowe od muchowych - sa bardziej wymierne , ale oprosz wad maja potezne i niezapzreczalne zalety,
r.
Panie Romanie.Ja byłby ostrożny w ocenie umiejętności wędkarzy nie startujących w zawodach.Znam Takich i uważam Pana słowa za obraźliwe.To,że nie chcą się mierzyć ze "sportowcami",wynika często ze złych doświadczeń związanych z zawodami.Inni zaś cenią sobie spokój,świergot ptaków,piękne krajobrazy.
Dyskusja toczy się głównie o zaniżaniu wymiaru na potrzeby zawodów, a nie o wzajemnych umiejętnościach.Jak Pan Jerzy Kieroński wspomniał,Kadrowicze powinni raczej podnieść poprzeczkę niż ją obniżać.
Osobiście,kiedy łowiąc widzę masowe żerowanie małego pstrąga czy lipienia,odchodzę w inne miejsce.Żaden to honor złowić niemiarową rybę.Niech rośnie w spokoju.Jeszcze raz pytam.Czy w innych krajach stosuje się takie praktyki ?
|