|
Widzisz, u sąsiadów jest pojęcie "koniec sezonu" o ile pamietam w listopadzie. Wtedy wszyscy mająa obowiazek przynieść rejestry do koła. Tam jest wstępna obróbka, z tym, że robi to facet z minimum średnim wykształceniem rybackim. Potem tak obrobione trafia do okręgu i po poskładaniu z tych danych można już wyciągać wnioski. czyli potrzeby zarybieniowe (przecież nie sztywno wymuszone operatami jak u nas ) mogą byc określone już przed następnym sezonem.
U nas większośc rejestrów jest zbierana w kwietniu następnego roku, do opracowujących trafia w całej masie, i wtedy to juz musi trwać. Wyobraź sobie wprowadzenie do komputera 40 tys rejestrów. O wczesniejszej weryfikacji nie wspomnę. Zatem też i to niestety musi kosztować. Opracowanie jest do wykorzystania dopiero po roku.
|